| Terminarz | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Grupy | Statystyki | Rejestracja | Zaloguj |

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Zion
2024-02-18, 00:43
T16 GAME 47/48/49 - DAL:DET / PHI:DET / VGK:DET
Autor Wiadomość
Zion 
Administrator
RedWings.pl


Ulubiony Zawodnik: Cossa, Augustine
Za Red Wings od sezonu: 1999-2000
Wiek: 36
Dołączył: 06 Paź 2006
Posty: 5097
Skąd: Łaziska Górne - 7250 km od LCA
Wysłany: 2024-01-20, 14:43   T16 GAME 47/48/49 - DAL:DET / PHI:DET / VGK:DET


TYDZIEŃ 16



GAME 47 - 23.01.2024 - Wtorek - 7:00 pm (1:00)

DALLAS STARS 5:4 DETROIT RED WINGS


Detroit - Little Caesars Arena



GAME 48 - 25.01.2024 - Czwartek - 7:00 pm (1:00)

PHILADELPHIA FLYERS 0:3 DETROIT RED WINGS


Detroit - Little Caesars Arena



GAME 49 - 27.01.2024 - Sobota - 8:00 pm (2:00)

VEGAS GOLDEN KNIGHTS 2:5 DETROIT RED WINGS


Detroit - Little Caesars Arena



Bilans tygodnia: 2-1-0 (26-18-5)

Gracz tygodnia: Dylan Larkin
_________________

 
 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-01-23, 23:20   

Zgrabnie przechodząc do dzisiejszego starcia z :dal: .

Rano Lyon został namaszczony, jako starter. Husso wziął udział w zajęciach. A absencje ponownie objęły Chiarota, czy Kane'a. Wszystko wygląda na identyczne, jak w niedzielę. Może Skrzydła w jakiś pokrętny sposób, skorzystają na tym, że Gwiazdy, także dwa dni temu. Nie potrafiły zepsuć debiutu trenerskiego Roy'a, za ławką w :nyi: . ;)

Proponowane formacje:

Perron-Larkin-Raymond
DeBrincat-Compher-Fabbri
Rasmussen-Copp-Fischer
Kostin-Veleno-Sprong

Walman-Seider
Määttä-Petry
Gostisbehere-Holl

Lyon
Reimer

PP units:

1. Compher/Larkin (net front/bumper rotating), Perron-Raymond (flanks), Gostisbehere (point)
2. Veleno (net front), Sprong (bumper), DeBrincat-Fabbri (flanks), Seider (point)


 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-01-24, 10:00   

Jeszcze raz to, podkreślę. Nic się nie zmieniło, gdy mowa o personaliach.

Wyjściowy skład:

Perron-Larkin-Raymond
DeBrincat-Compher-Fabbri
Rasmussen-Copp-Fischer
Kostin-Veleno-Sprong

Walman-Seider
Määttä-Petry
Gostisbehere-Holl

Lyon
Reimer


Skrzydła rozpoczęły mecz od solidnej presji w strefie obronnej Gwiazd. Nawet formacja Veleno dobrze sobie poczynała. Na spółkę z blokiem obronnym. Kostin mógł zapalić koguta, ale dobijał krążek w zbyt sztyny sposób. Z kolei gospodarze po chwili zostali ukarani za zbyt dużą liczbę graczy na lodzie. I nie trzeba było długo czekać, na nauczkę. Tylko 13 sekund upłynęło do momentu, gdy Benn udanie wpakował gumę do siatki. Tuż obok interweniującego Lyona. Nie długo po upłynięciu 5 minut. W boksie kar musiał się zameldować Petry. Na szczęście partnerzy wybronili co trzeba. Do upłynięcia 10 minuty. Czegoś zdecydowanie brakowało po stornie gospodarzy. A goście potrafili zgubić lub oddać krążek w koszmarny sposób. W końcu także ktoś z szeregów Gwiazd. Trafił do boksu kar: Johnston. I nareszcie, gdy już upływał czas. Na dosłownie jedną sekundę przed końcem. Perron przytomnie zdecydował się na mocny strzał. Okazało się, że dobrze przymierzył i mieliśmy remis! Do końca pierwszej tercji pozostawało prawie 5 i pół minuty. To o tyle istotne, że po upłynięciu kilkunastu sekund. Pavelski trafił na ławkę kar. I Skrzydła z pewnością chciały pójść za ciosem. A odrobinę się działo. Larkin miał kij przytrzymywany przez Benna, czego sędziowie nie chcieli zauważyć. Po chwili Sprong miał świetną okazję, ale Oettinger, był na posterunku. Co ważniejsze odblokował się DeBrincat! Ale tej bramki by nie było, gdyby nie wyborna praca Spronga i to blind pass. Tak więc Skrzydła objęły prowadzenie po raz pierwszy. A wynik do końca pierwszej tercji się, już nie zmienił.

Za to, początek drugiej odsłony był takim kubłem zimnej wody. Marchment szybciutko wykończył dynamiczną kontrę swoich partnerów. A Lyon, mógł się zachować lepiej przesuwając się wzdłuż bramki. Cóż. Znowu mieliśmy remis: 2-2. Veleno także się nie popisał, kilka chwil później. To drużyna z Dallas, miała momentum, ale na szczęście Lyon się ogarnął. A przynajmniej do chwili, gdy Kostin myślał, że wybije krążek z własnej strefy. Hintz mocniej trzymał swój kij i łopatką skierował gumę do bramki. Pomiędzy parkanami Lyona. 3-2 dla gości. Ech. Kilka kolejnych minut to, odważniejsze ataki Skrzydeł. Ale w połowie meczu wcale nie wyglądało na to, że coś się zmieni na tablicy wyników. Z resztą to, Gwiazdy ponownie pokazały dlaczego są jedną z czołowych ekip na Zachodzie. Tym razem obrońca Lindell wpakował krążek do siatki. Goście podwoili prowadzenie i nie wyglądało to, zbyt dobrze. Gospodarzy pognębił jeszcze Hintz. Drugi raz minionej nocy. I na niecałe 5 minut przed końcem drugiej tercji. Goście wyraźnie prowadzili: 5-2. Zanosiło się na pogrom. W końcu oddali, aż 25 strzałów w tej części meczu.

W trzeciej tercji czekało Skrzydła ciężkie zadanie. Jak się później okazało. Zbyt ciężkie. Trzeba im jednak oddać, że próbowali. I to mocno. Reimer po tym, jak zastąpił Lyona. Kompletnie zamurował swoją bramkę. Gdy upłynęła, już piąta minuta. Fischer popisał się snajperskim zacięciem. Pokonał Oettingera pięknym strzałem, ale sztab trenerski Gwiazd, elegancko wychwycił, że Skrzydła były na spalonym. Więc bramka została nie uznana. Według obowiązujących przepisów. Sędziowie nie mieli innego wyjścia. Tak więc nadal utrzymywała się 3 bramkowa przewaga. Skrzydła nie odpuszczały. Oettinger, miał się na czym skupiać. I taki Seider także miał swój moment w strefie obronnej rywala, gdzie mógł lepiej przymierzyć. Cała ekipa wzięła się za odrabianie strat dopiero podczas kolejnego PP. Trafienie autorstwa Larkina, było bardzo przyjemne dla oka i wykorzystywało zamieszanie przed bramką gości oraz jego pozycję pomiędzy bulikami. Brawo. 5-3 i nadzieje odżyły. Fabbriemu prawie się udało pomóc swojej ekipie. Dwukrotnie. Lalonde dość wcześnie ściągnął Reimera z lodu. Co jednak przyniosło pozytywny efekt. Tym razem Compher zachował najwięcej sprytu i wykończył to, co rozpoczął DeBrincat. Tylko 5-4! Na 3:14 przed końcową syreną. Skrzydła robiły co mogły. Właściwie kompletnie zamknęli rywala w ich strefie obronnej. Niestety zabrakło tego ostatniego akcentu, który wprawiłby w euforię kibiców. Ogromnie szkoda, gdyż jeden z graczy Gwiazd, zdołał jeszcze zarobić karę za wybicie krążka poza pleksę, na 38,9 sekundy przed końcem. Niemniej zabrakło dobrej okazji i skuteczności.

Podsumowując:

Takie porażki będą się chyba zdarzały podczas tego homestand. Nie ma co robić z tego dramatu. Skrzydła, już nie raz udowodniły w tej kampanii, że potrafią się podnieść. Minionej nocy nie udało się wszystkiego odrobić. Trudno. Teraz pora, aby skupić się, na kolejnym rywalu. I spiąć tyłki, aby zminimalizować liczbę błędów.

I jeszcze mały smaczek statystyczny. Most multi-point games this season: Larkin (10), DeBrincat (9) & Raymond (9).

Pomeczowe multimedia:



Ostatnio zmieniony przez Tomasz 2024-01-24, 14:16, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
piotras1985 

Ulubiony Zawodnik: Steve Yzerman
Za Red Wings od sezonu: 97/98
Wiek: 38
Dołączył: 21 Sty 2012
Posty: 1530
Skąd: Lubuskie
Wysłany: 2024-01-24, 11:52   

Drobna uwaga Tomasz: Lyon już nie wyjechał na 3 tercję.
 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-01-24, 23:57   

Poprawione. Dzięki za czujność. ;)



Kane uczestniczył dziś w części treningu, choć nie był jeszcze dopuszczony przez klubowych lekarzy do pełnego kontaktu. Chiarota nadal brakowało. I z tego co mówił Lalonde. Nie ma co się spodziewać, że wróci do meczowej akcji przed przerwą na All-Star Weekend. Compher także jest day-to-day, gdyż nie było go na zajęciach i podobno walczy z przeziębieniem. A jak widać poniżej. DeBrincat, który pod koniec poprzedniego meczu ślizgał się obok Larkina. Zamienił się na dobre miejscami z Perronem. Lyon, jako starter. I mam tylko nadzieję, że już się zresetował.

Proponowane formacje:

DeBrincat-Larkin-Raymond
Perron-Compher(?)-Fabbri
Rasmussen-Copp-Fischer
Kostin-Veleno-Sprong

Walman-Seider
Maatta-Holl
Gostisbehere-Petry

Lyon/Reimer/Husso
 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-01-26, 15:30   

Po kolei. Kilka godzin przed meczem. :det: aktywowali Husso z listy kontuzjowanych i od razu odesłali go na weekendowy rozruch do :grg: . Ma zagrać w jednym z meczy. Dodatkowo obrońca Rafferty. Ponownie został powołany do Big League, co było jego kolejną tego typu wycieczką w ostatnich dniach. Kolejnym ruchem było osadzenie Kane'a na liście kontuzjowanych. Przy czym retroactive do 12 stycznia. Jeszcze wcześniej tego dnia. Compher zgodnie z raportami. Pojawił się, na porannym rozruchu. Dzięki czemu stało się niemal pewne, że wystąpi. Absencja Chiarota sięgnęła trzeciego meczu.

Wyjściowy skład:

DeBrincat-Larkin-Raymond
Perron-Compher-Fabbri
Rasmussen-Copp-Fischer
Kostin-Veleno-Sprong

Walman-Seider
Määttä-Petry
Gostisbehere-Holl

Lyon
Reimer


Pierwsze pięć minut bez celnych strzałów. I choć to, Lotnicy jako pierwsi przełamali ten impas. Skrzydła zaczęły bez kompleksów. A formacja Larkina, także i później była tą najgroźniejszą. Gdy Laughton trafił do boksu kar. Także było bardzo gorąco. Dźwięczała poprzeczka. Przez kilka kolejnych minut. Gospodarze próbowali to przekuć, na prowadzenie w meczu. Co nie przeszkodziło im w popełnianiu błędów we własnej strefie obronnej. Lyon ogólnie musiał być czujny. Niemniej skończyło się bezbramkową pierwszą tercją.

Za to, początek drugiej. Był potwierdzeniem tego o czym pisałem wyżej. Tym razem Kapitan dokończył dzieło swoich partnerów. Co zapewniło mu 10 mecz z rzędu przynajmniej punktem. To ligowa czołówka w tym względzie, na chwile obecną. Wydawało się, że Skrzydła będą całkowicie kontrolować sytuację. Määttä zarobił pobyt na ławce kar. Więc apetyty zostały nieco ostudzone. Tym bardziej, że podopieczni Lalonde'a. Odważnie się bronili. Szczególnie Walman zachował się "z pazurem". Ale to, do Seidera uśmiechnęło się szczęście kilka minut później. To było jego pierwsze trafienie od 20 spotkań. Gorzej, że później odgwizdano mu karę. Po której zaczęło się więcej przepychanek po gwizdku. Jednak przebieg meczu wyraźnie premiował Skrzydła, które nie tylko oddaliły grę od własnej bramki. Ale dzięki uporowi Rasmussena. Copp wraz z komentatorami oraz kibicami. Mógł się cieszyć z trafienia w liczebnym osłabieniu. Młody bramkarz Lotników, Ersson, został więc pokonany po raz trzeci. I mniej więcej w połowie meczu. Stało się jasne, że drużyna z Detroit jest zdeterminowana do zdobycia kompletu punktów. Nie było jednak tak łatwo. Goście zaciekle atakowali i Lyon oprócz poprzeczki, sporej dozy szczęścia, potrzebował jeszcze przytomnie reagujących partnerów (znowu Walman). Sporo było tej ciężkiej, fizycznej walki o każdy centymetr lodu. W końcówce Kostin oraz Deslauriers, oficjalnie zdecydowali, że stoczą pięściarski pojedynek (wideo poniżej).

Ostatnia odsłona miała w sobie sporo dynamizmu. Moim zdaniem tempo nie ustało. Obie ekipy, nadal potrafiły blokować mnóstwo strzałów. Laughton z pewnością nie pomógł swoim, partnerom, gdy po raz drugi został ukarany przez sędziów. Niemniej Skrzydła ponownie nie potrafiły się wstrzelić, czy zawiązać równie groźnych okazji co wcześniej. A po kilku chwilach w pełnych składach. To dwie minuty dla Petry'ego. Dało gościom odetchnąć i się przegrupować. Lyon miał więc okazję wyrosnąć na kompletnego bohatera. Skrzydła się obroniły, a najważniejsze było to, że czas zaczął mocno uciekać. A gracze Lotników, jakby bez głowy. Łapali kolejne kary. Tym razem padło na 24-letniego Lycksella. Gospodarze pogrozili, ale młody Ersson, nie dał się już pokonać. Przy czym mimo sporej przewagi w celnych strzałach. Jego partnerzy, nie byli w stanie pokonać Lyona, który spokojnie zakończył mecz z 30 udanymi interwencjami. Inna sprawa, że sfrustrowany Laughton, wykazał się jeszcze brakiem rozumu, na 19 sekund przed upływem 60 minuty.

Podsumowując:

Ogromnie się cieszę, że Copp, dobił do granicy 100 bramek w karierze. Choć ten komentarz z przerwy między drugą, a trzecią tercją. Rozbawił mnie od łez. Lyon odnotował drugie czyste konto w sezonie oraz trzecie w karierze. To tym bardziej szczególne, że dokonał tego po tym, jak w poprzednim meczu został zmieniony przez sztab trenerski. Chłopina umocnił się w ligowej czołówce bramkarzy. W każdej z najważniejszych statystyk.

:det: oddalają się reszcie rywali, którzy są pod kreską. To świetnie. Nie ma to jak ugruntować swoją pozycję wśród ekip mierzących w PO. Co więcej udanie zrewanżowali się Lotnikom, za to czyste konto uzyskane na nich w połowie grudnia. ;)

Pomeczowe multimedia:





 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-01-27, 22:34   

Długa seria meczy na własnym lodzie to, przede wszystkim okazja do częstszych, regularnych treningów. To frazes, którego już się nasłuchaliśmy. Ale warto odnotować. Co działo się na dzisiejszym porannym rozruchu. Jeszcze wczoraj. Piętro niżej został odesłany Rafferty. A ja w tym miejscu, nie mogę przejść obojętnie obok postawy Husso, na farmie. Minionej nocy 28-letni Fin odnotował czyste konto (25 obron). I coś czuje, że komfort jakim cieszył się od pewnego czasu Lyon. Zostanie w końcu mocno zachwiany. Choć przecież ostatnio obaj błysnęli perfekcją. Dziś uczestniczył, już w zajęciach. Chiarot według słów Lalonde'a, już nie wystąpi przed przerwą na All-Star Weekend. Zobaczymy, czy inaczej będzie w przypadku Kane'a. Jakąś godzinkę temu okazało się, że kolejnym obrońcą z :grg: , który zrobi sobie wycieczkę do Detroit, został Newpower.

Proponowane formacje:

DeBrincat Larkin Raymond
Perron Compher Fabbri
Rasmussen Copp Fischer
Kostin Veleno Sprong

Walman Seider
Maatta Petry
Gostisbehere Holl

Lyon/Reimer/Husso


 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-01-28, 13:40   

Kadrowe szczegóły omówiłem wyżej. Przy czym nic się nie zmieniło. A nie tracąc czasu. Przechodzę do omawiania tego ważnego starcia z :vgk: . Z resztą dziś pewnie Newpower i tak zostanie odesłany.

Wyjściowy skład:

DeBrincat-Larkin-Raymond
Perron-Compher-Fabbri
Rasmussen-Copp-Fischer
Kostin-Veleno-Sprong

Walman-Seider
Määttä-Petry
Gostisbehere-Holl

Lyon
Reimer


Solidny i skupiony Lyon to, była podstawa także w tym meczu. Tym bardziej, że Gostisbehere miał koszmarną stratę w pierwszych dwóch minutach. Nie jest też nowości, że to Skrzydła musiały sobie dłuższą chwile poczekać, aż oddały celny strzał. Niemniej całe ofensywne Top-6. W końcu próbowało swoich sił przeciwko Thompsonowi. Pierwszym, który go pokonał był Larkin. Udanie wykańczający koronkową akcję. To zapewniło mu także 11 meczową serię z przynajmniej punktem. Wizualnie całe momentum przeszło na stronę Skrzydeł. Co podkreślił ten atomowy strzał Walmana, gdzie krążek otarł się jeszcze o jednego z rywali. Równo 7 minut pierwszej tercji i gospodarze prowadzili 2-0. To było 10 trafienie Jake'a. Co jednocześnie oznaczało, że stał się pierwszym obrońcą, który zapalił koguta przynajmniej 10 razy w sezonie od kampanii 2016-17 (7 lat!). Wówczas dokonał tego Green (14 bramek). Radość nie trwała, jednak zbyt długo. Po kilku chwilach. Z zamieszania przed bramką Lyona, skorzystał Barbaszow. Miał przy tym nieco szczęścia, że guma wylądowała akurat tam, gdzie chciał 28-latek. Całe pierwsze 10 minut było całkiem intensywne. A to, nie był koniec. Wjeżdżający do strefy obronnej Skrzydeł, Martinez. Przymierzył, nie gorzej, niż wcześniej Walman. A powtórki pokazały, że gumę trącił jeszcze Cotter. Tak, więc po blisko 11 minutach. Na tablicy wyników widniał remis: 2-2. I zanosiło się, na ciężką batalię. Gospodarze mogli odzyskać prowadzenie, gdy dostali pierwszą okazję do gry w liczebnej przewadze. Zabrakło jednak dobrego usadowienia się w strefie obronnej Złotych Rycerzy. W kolejnych minutach sytuacja prawie się powtórzyła. Po tym, jak McNabb, przycisnął do bandy Debrincata. Podopieczni Lalonde'a znowu dostali szansę, aby mocniej postraszyć Thompsona. Był niedosyt, gdy Raymond trafił w słupek. Humory wróciły, a atmosfera w LCA, znowu stała się pozytywna. Po tym, jak Veleno dopisało szczęście. 3-2 dla Skrzydeł! I taki akcent w końcówce był niezbędny. Dopiero później okazało się, że też decydujący.

Druga tercja to, dalsze brylowanie gości w kole wznowień oraz przytomna postawa Lyona. Nawet, gdy jest cichym bohaterem. Skrzydła nie przegrywają. Udowodnił to, np. przy okazji siedzenia Comphera na ławce kar. Kara zasłużona, choć przypadkowa. Najważniejsze, że drużyna z Detroit, potrafiła także postraszyć rywali. Następnie Złoci Rycerze, nadal częściej gościli w strefie obronnej gospodarzy. I do połowy meczu. Wydawało się, że sprawa jest jeszcze otwarta. Kolejne minuty pokazały, że obaj bramkarze byli bardzo czujni. Bowiem pomimo usilnych starań obu stron. Druga część meczu była bezbramkowa. Zupełne przeciwieństwo wydarzeń opisanych wyżej. Szkoda szczególnie tej okazji Spronga, który wypuścił się rajdem, ale będąc zmęczonym. Ręce, już odmówiły posłuszeństwa, aby to, elegancko wykończyć.

Można było chyba napisać, że ostatnia odsłona zaczęła się lepiej, dla drużyny z Las Vegas. Wskazując na karę dla Perrona. Goście jednak niczym specjalnym nie pogrozili. A Määttä, zachował tonę spokoju. I wydatnie pomógł partnerom pozostać perfekcyjnymi. Z resztą Lyon, na posterunku to, ostatnimi czasy znak firmowy. Do końcowej syreny pozostawał ponad kwadrans, ale czas zaczął coraz szybciej uciekać podopiecznym Cassidy'ego. Tym bardziej, że skandujące znajome hasła publiczność. Stała się jeszcze głośniejsza. Gdy kontrę zaczętą przez samego siebie wykończył Copp. Ta trzecia formacja prowadzona przez niego, naprawdę była piekielnie solidna na całej długości o raz szerokości lodu. Goście przez kilka kolejnych minut desperacko próbowali jeszcze coś zmienić. Na szczęście Larkin, dobił rywala, gdy sztab Złotych Rycerzy. Wpuścił na lód dodatkowego gracza. Na półtorej minuty przed końcem. Cała czołowa formacja zapracowała na ten "gwóźdź". ;)

Podsumowując:

Ogromne gratulacje dla Kapitana! Dokonał kolejnej rzeczy, na drodze do klubowych annałów. Gdzie do Kozłowa (202 bramki), Gallanta (207 bramek), czy nawet Libetta (217 bramek). Brakuje stosunkowo niewiele. Jego krytycy mogą sobie folgować. A on ciągle udowadnia, że był, jest i chyba będzie. Niedoceniany także we własnej społeczności. Seider, także potwierdził solidną formę z mijającego tygodnia. Z resztą, jak jego kumpel z czołowej linii. Raymond także po cichu umacniał się na pozycji lidera asyst w drużynie.

Bilans miesiąca: 9-2-1. Brawo Skrzydła!



Pomeczowe multimedia:



 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Design by Forum Komputerowe
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 8