| Terminarz | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Grupy | Statystyki | Rejestracja | Zaloguj |

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Zion
2024-03-30, 21:20
T23 GAME 65/66/67/68 - DET:BUF / ARZ:DET / BUF:DET / DET:PIT
Autor Wiadomość
Zion 
Administrator
RedWings.pl


Ulubiony Zawodnik: Cossa, Augustine
Za Red Wings od sezonu: 1999-2000
Wiek: 36
Dołączył: 06 Paź 2006
Posty: 5097
Skąd: Łaziska Górne - 7250 km od LCA
Wysłany: 2024-03-10, 11:33   T23 GAME 65/66/67/68 - DET:BUF / ARZ:DET / BUF:DET / DET:PIT


TYDZIEŃ 23



GAME 65 - 12.03.2024 - Wtorek - 7:00 pm (0:00)

DETROIT RED WINGS 3:7 BUFFALO SABRES


Buffalo - KeyBank Center



GAME 66 - 14.03.2024 - Czwartek - 7:00 pm (0:00)

ARIZONA COYOTES 4:1 DETROIT RED WINGS


Detroit - Little Caesars Arena



GAME 67 - 16.03.2024 - Sobota - 12:30 pm (17:30)

BUFFALO SABRES 1:4 DETROIT RED WINGS


Detroit - Little Caesars Arena



GAME 68 - 17.03.2024 - Niedziela - 6:00 pm (23:00)

DETROIT RED WINGS 3:6 PITTSBURGH PENGUINS


Pittsburgh - PPG Paints Arena



Bilans tygodnia: 1-3-0 (34-28-6)

Gracz tygodnia: Lucas Raymond
_________________

 
 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-03-13, 16:35   



*Przez pomyłkę wczoraj wrzuciłem ten wpis, nie do tego wątku co potrzeba. Dziś wstawiam go w oryginale.

Pora na jakieś wieści z treningów. Po poprzednim meczu ekipa została w Las Vegas. I wczoraj miała ślizgawkę, na której pojawił się Rasmussen. Co wskazywało na to, że będzie dzisiaj w stanie wystąpić. Z kolei na dzisiejszych porannych zajęciach, już w Buffalo. Wypowiedzi i raporty wskazywały na to, że Walman wróci do składu. Po tym meczu absencji, który zapewne miał mu coś uświadomić. Naturalnie będzie to oznaczać, że zabraknie Holla, który wróci do okupowania ławki rezerwowych. Między słupkami mamy zobaczyć Lyona. Z kolei w ofensywie nie spodziewajmy się zmian. Dodatkowo w zajęciach wziął także udział Husso, który przecież podróżował z drużyną. Więc pewnie jest coraz bliższy powrotu.

:buf: także miały okazję do dwudniowego odpoczynku. W końcu wracają do akcji po sobotnim zwycięstwie w serii rzutów karnych przeciwko :edm: . I nie ma co lekceważyć choćby Ukko-Pekkii Luukkonena, który zdecydowanie stał jedynką. I prezentuje naprawdę dobrą formę w tym .500 team. Byram także elegancko się zmiksował z resztą młodzieży w bloku obronnym. A potencjał ofensywny wcale nie zmalał po oddaniu Okposo. :det: muszą się pilnować i zagrać zorganizowany hokej, jeśli znowu nie chcą się łatwo pogrążyć. Do dzieła!

Proponowane formacje:

DeBrincat-Compher-Kane
Berggren-Veleno-Raymond
Rasmussen-Copp-Perron
Fabbri-Fischer-Sprong

Walman-Seider
Chiarot-Petry
Määttä-Gostisbehere

Lyon
Reimer
 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-03-13, 16:40   

W poprzednim wpisie przedstawiłem małe preview. A niżej opiszę, jak poradzili sobie podopieczni Lalonde'a, tym razem. W ostatnim meczu z tej 4-meczowej serii wyjazdowej. Dive in.

Wyjściowy skład:

DeBrincat-Compher-Kane
Berggren-Veleno-Raymond
Rasmussen-Copp-Perron
Fabbri-Fischer-Sprong

Walman-Seider
Chiarot-Petry
Määttä-Gostisbehere

Lyon
Reimer


Trzeba przyznać, że pierwsze pięć minut. Było bardzo trafnym kubłem zimnej wody. Najpierw nieco ponad minute po rozpoczęciu. Chiarot został objechany, jak junior. Kilkadziesiąt sekund póżniej Jost zostawiony bez należytej opieki w łatwy sposób pokonujący Lyona. I choć bramka słusznei została nieuznana. To nie był koniec tej majestatycznej struktury. Perron wykonał swój stały numer o czym nie mam ochoty pisać, ale muszę. Niepotrzebna kara, która oczywiście niemal się zemściła (dźwięczał slupek). I to mimo wysiłów Lyona, któremu się nie dziwię, że zszedł na ziemię z takim partnerami z pola. A w mniej więcej w połowie pierwszej tercji. Bez krępcji Byram pokazał, że drzemie w nim talent. 2-0 dla Szabel i można było się spodziewać powtórki z rozrywki. Dodam, że nie wszystko było takie beznadziejne. Berggren, na spółkę z Raymondem potrafili idealnie obłsuzyć Chiarota, któy po czesci się zrechabilitował za wcześniejsza wpadkę. Zrobiło się tylko 2-1 dla gospodarzy. Nie na długo. Kilka chwil później młody Benson pokazał, że jego też nie nazleży zostsawiać bez opieki. Słabiutko to wyglądało. Do końca pierwszej cześci gry podopieczni Granato. Dołozyli jeszcze jedno trafienie, autorstwa Skinnera. Kontrolowali właściwie każdy aspekt, a Skrzydła zachowywały się bardzo chaotycznie. Głównie goniąc krążek. Na 4:31 przed zjazdem do szatni. Lalonde zdecydował, że Lyon, już się nacierpiał. Między słupki wjechał Reimer. Co jednak nie zatrzymało krwawienia. Para Chiarot-Ptery była na lodzie przy wszystkich straconych bramkach. Ile jeszcze sztab będzie ciągnął ten nieudany eksperyment. Osobiście nie mogłem na to patrzeć.

Druga odsłona to, kolejna wersja dramatu. Niemal od samego początku. Ponownie sporym zagrożeniem był min. Byram. Z kolei Veleno mocno dostał krążkiem w głowę (nie wrócił do końca meczu). I zjechał do tunelu. A Szable potrzebowały niewiele, aby tym razem z Cliftona zrobić bohatera. To nie koniec. Wjeden jz kolejnych akcji Fischer wylądował na głowie i plecach bramkarza rywala. Za co, musiał dostać karę. Czyli kolejna blisko 5 minutowa sekwencja, gdzie sporo się działo tylko, że w negatywnym sensie. 5-1 dla gospodarzy. A przy większej ilości miejsca na lodzie. Szable ze spokojem budowały swoje akcje. Kara została obroniona, ale wrażenie pozostawało. Kolejne minuty pokazały, że goście niemiłosiernie się męczyli. Przy czym Byram był w gazie. Drugi raz minionej nocy pokonał bramkarza Skrzydeł. Tym razem z okolic przed bramką. 6-1 i spokojne, wysokie prowadzenie. Dopiero, gdy dość szybko kara dla Josta została wykorzystana przez zawziętego Raymonda. Ten wynik wyglądał nieco lepiej. Bowiem w połowie drugiej tercji 6-2 dla Szabel było i tak aktem łaski z ich strony. W dalszej cześci Raymond potwierdził, że jest walczakiem. Ale nie pomagało nawet wywlaczenie kolejnyc okresów gry w liczebnej przewadze. Za to, JJ Peterka wiedział co robić. Gdy jego partnerzy byli, już w komplecie. Przejął gumę i następnie pocelował lewe okienko bramki Reimera. Gdzie znowu Chiarot z Petrym uganiali się za tym samym graczem tuż obok siebie. 7-2 i prawdziwy pogrom. Właściwie to kolejny i chyba spodziewany, gdy patrzyłem na zaangażowanie większości. Swoją drogą Luukkonen był bardzo solidny, więc nie warto było liczyć na cud.


Trzecia tercja rozpoczęła się podobnie do dwóch poprzednich. To drużyna z Buffalo. Wyglądała na lepiej czującą się w budowaniu akcji, czy grze kombinacyjnej. Co prawda Reimer nie dał się więcej pokonać. Ale DeBrincat zmarnował elegancką okazję. Po tym, jak potrafił wyłuskać gumę od Olofssona. Więc, jak człowiek mógł mieć prawdziwą nadzieję, że cokolwiek uda sie uratować. Tym babrdziej, że Fabbri nie najlepiej zaczął jedną z kolejnych zmian. Lądując w konsekwencji na ławce kar. Skrzydła nie pozowliły na kolejne zapalenie koguta, a przecież łatwo nie było, gdy także Chiarot zarobił kompletnie niepotrzebną karę. Reimer stał się cichym bohaterem w tej cześci meczu. Niestety czasu pozostawało coraz mniej. Przy poworocie do pełnych sił. Nieco ponad 10 minut. I w pamięci okazja jaką tym razem zmarnował Rasmussen. A gdy do boksu kar trafił Bryson. Te chimeryczne próby. Pozbawiły człowieka resztek optymizmu. Co więcej czas uciekał coraz mocniej. A ten odważny wjazd Chiarota, do strefy obronnej Szabel, który przyniósł mu w konsekwencji drugie trafienie z podania Gostisbehere. Także chyba nikogo w szerwgach Skrzydeł nie ucieszyło. Ciekawe było jedynie to, że secondary assist zanotował Määttä. Czyli przy ostatnim trafieniu mieli udział wyłącznie obrońcy.

Podsumowując:

Co z tego, że Skrzydła wygrały większość wznowień. Czy jako jedyne wykorzystały jedną z okazji w PP. Miały także dwa razy więcej wejść ciałem, czy zablokowanych strzałów rywala. Po raz kolejny z rzędu zabrakło struktury, dokładności, wykończenia, czy wreszcie charakteru.

Nie rozumiem też dlaczego po meczu do dziennikarzy wyszedł Raymond, a nie któryś z trzech asystentów Kapitana, jacy przecież byli na lodzie (Chiarot, Copp, Perron). Lalonde także wspominał coś o tym, że liczy na dobry początek meczu w czwartek. To trzeba było tym zespołem jakoś wstrząsnąć i wcześniej. Co się tutaj odpierdala? To co oglądamy przypomina kompletny collapse i tak, jak Raymond, który zapalił koguta, czy jeszcze dwa-trzy inne nazwiska. To jedyni gracze, którzy naprawdę szarpią. Reszta jakby się mentalnie poddała.

Roggi sam widzisz. Wujek Steve przechytrzył wszystkich i nie ma co żałować, że nie przepłacał za rentali, czy nie przelicytował jakichś oszołomskich ofert. Teraz oprócz serii dobijających porażek. Mielibyśmy jeszcze niesmak, że ewentualne zakupy niczego nie zmieniły. ;)

Notabene jakoś tak spodobało mi się to zbiorcze podsumowanie. :D

6 straight regulation losses. 0 points on the road trip. Demolished by a bottom 10 team (again). Failed to capitalize on the Islanders & others losing last night. Some of the most sad, uninspired hockey I've seen from Detroit in years. What's really grinding is *how* Detroit is losing. Not a lot of close games where they just got goalied, for example. They just look like a shell of what they were 2 weeks ago, top to bottom. Yes, they're still in this race but not for long if they keep playing like this.

Niby nic odkrywczego. :det: mogą winić tylko siebie. A jeszcze chwila i ewentualny powrót Larkina. Także nie będzie już w stanie niczego zmienić. Z resztą Kapitan to, nie MacKinnon, Kuczerow, czy McDavid. Prawie w pojedynkę nie da rady. Żenujące. :facepalm:



Pomeczowe multimedia:



 
     
Roggi 


Ulubiony Zawodnik: Paweł Dacjuk
Za Red Wings od sezonu: 2001
Wiek: 42
Dołączył: 03 Maj 2008
Posty: 1697
Skąd: płn-wsch skrzydło...
Wysłany: 2024-03-13, 20:46   

Cytat:
Roggi sam widzisz. Wujek Steve przechytrzył wszystkich i nie ma co żałować, że nie przepłacał za rentali.


Szkoda tylko Tomasz, że latem dwa razy pod rząd sam siebie przechytrzył :facepalm: i teraz zbieramy żniwo.
 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-03-13, 21:10   

Roggi napisał/a:
Szkoda tylko Tomasz, że latem dwa razy pod rząd sam siebie przechytrzył :facepalm: i teraz zbieramy żniwo.


Niestety.

By the way. Minionej nocy Kostin w swoim debiucie w barwach :sjs: . Zaliczył asystę przy trafieniu Zadiny w PP. :D

A mecz rozpoczynał w drugiej formacji. Nie do pomyślenia w :det: . ;)



Całkiem sporo się działo, na dzisiejszym treningu. Najpierw widoczne były inne pomysły na poszczególne formacje, czy pary obronne. Lyon, nadal jest starterem. Więc póki co nie ma tutaj sprzeczności. Husso według słów Laonde'a. Wciąż ma status week-to-week. Choć był obecny. Ale podobno jest dobra szansa, aby wrócił przed zakończeniem sezonu regularnego. Co się tyczy Larkina. Z pewnością nie wystąpi w tym tygodniu i prognozuje się, że wznowi zajęcia na lodzie najwcześniej, na początku przyszłego tygodnia. To nie są zbyt dobre wiadomości. Ale jedyne jakie mamy. Trudno. Nie ma co w nim upatrywać wybawcy.

Może dlatego w trakcie zajęć frustracja wylała się szeroko. Szczególnie na dwóch graczy. Doszło do szamotaniny Raymonda z Chiarotem. Nie wyglądało to, na przyjacielską przepychankę. I nie mam z tego powodu. Tak, dobrego humoru, jak część ludzi skupionych wokół Skrzydeł. Nie jestem pewien, czy to, przerodzi się w większą sportową złość, która pomoże im znowu ze sobą współpracować. Oczywiście tego typu niesnaski nie są nowością w trakcie trwania kampanii. Zwłaszcza w ekipach, które zaliczają takie huśtawki fory, czy nastrojów, jak teraz Skrzydła.

Dlatego jak spojrzymy poniżej. To nie wszystko w rozumowaniu Lalonde'a. Biorę w ciemno. W sumie zdegradował Berggrena do czwartej formacji. Ok. Zdarzały mu się błędy. Ale w obu meczach w których wystąpił. Rywale zarobili na nim 3 oddzielne kary. Za to, sztab nie miał problemu z niepotrzebnymi karami, jaki łapali Fabbri, czy Chiarot (na Perrona oddzielne epitety). Już nie wspominając o koszmarnych popisach Bena wraz z Petry'm. W poprzednim starciu. Przecież w tej chwili niektórzy weterani są wyłącznie balastem. Przynoszą przeciwieństwo tego, za co dostają spore sumy. Co z tego, że wspomniany Chiarot strzelił dwie bramki. Jak w duecie z nieudacznym kumplem stracił będąc na lodzie prawie trzy razy więcej. A według nowych szkiców. Ma zagrać obok Seidera. Szkoda starań tego chłopaka. Määttä również będzie miał ciężko z Petry'm u boku. A sam potrafi popełniać, nie mniejsze gafy. Nie widzę większych pozytywów w nowej czołowej formacji. Dlaczego znalazł się tam Perron, Panie trenerze? A trzecia w której Kane z pewnością będzie się dusił. Także nie wygląda na specjalnie groźną. Dobrze, że Veleno, nie potrzebował więcej odpoczynku. Po tym, jak dostał krążkiem w twarz minionej nocy. Robi się coraz mniej zabawnie. I optymalne pomysły także się chyba kończą Derekowi wraz z resztą twardogłowych.

Proponowane formacje:

Perron-Compher-Raymond
Fabbri-Copp-DeBrincat
Rasmussen-Veleno-Kane
Berggren-Fischer-Sprong

Chiarot-Seider
Walman-Gostisbehere
Maatta-Petry
Holl (extra)
 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-03-14, 21:40   



Zacznę od Husso, który na dzisiejszym porannym rozruchu. Odważniej testował własne możliwości, ale na powrót do meczowej akcji jeszcze zaczeka. Drugą wiadomością, niech będzie powołanie Czarnika z :grg: . 31-letni lokales ma zastąpić Spronga, który decyzją sztabu ma odpocząć. Zerknąć na siebie z perspektywy. Choć ja bym napisał, że to raczej poszczególnym weteranom. Należy się przytrzymanie w press box. Świetnie zostało to zsumowane przez jedną z osób, na "X":

If you have to call up a fringe NHL player to send a message to the room, it’s more than likely that you’ve lost the room. (No offense to the player being called up, love the guy just doesn’t move the needle any specific direction)

I właśnie prawdziwości takich wniosków się obawiam. Natomiast ciekawym obrazkiem, choć kompletnie nie zaskakującym. Była obecność Seidera na lodzie, gdy reszta, już znajdowała się w szatni. 22-latek to prawdziwy tytan pracy. Zobaczymy, czy ta sportowa złość u młodzieży. W końcu odpali także u reszty.

Proponowane formacje:

Perron-Compher-Raymond
Fabbri-Copp-DeBrincat
Rasmussen-Veleno-Kane
Berggren-Czarnik-Fischer

Chiarot-Seider
Walman-Gostisbehere
Maatta-Petry
Holl (extra)
 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-03-15, 10:25   

Co mogłem. To wyjaśniłem wyżej, gdy mowa o personaliach. Zaraz się przekonamy, czy cokolwiek się zmieniło.

Wyjściowy skład:

Perron-Compher-Raymond
Rasmussen-Veleno-Kane
DeBrincat-Copp-Fabbri
Berggren-Czarnik-Fischer

Chiarot-Seider
Määttä-Petry
Walman-Gostisbehere

Lyon
Reimer


Po wygraniu pierwszego wznowienia oraz krewkim próbom szybkiego przechodzenia do ataku. Mieliśmy okazję zobaczyć nieudaną próbę Fabbriego, jako świetną okazję do otwarcia wyniku. Ppzy czym w pierwszych dwóch minutach było także widać, że po tej żonglerce w formacjach. Nie wszyscy się ze sobą rozumieli. Co jeszcze można było wyłapać? Defensywa miała być bardzo aktywna. Nie tylko Walman, miał podłączać się do akcji ofensywnych. Szkoda, że gdy karę złapał Keller. Skrzydła nie potrafiły tego wykorzystać. Kontynuując ten mizerny trend. A obecność Perrona w PP, była tak samo przydatna, jak przy pełnych siłach. Dramat. Z resztą nim gospodarze zmarnowali te dwie minuty. Cooley pokazał, że wysokie miejsce w Drafcie z 2022 roku. Nie było przypadkowe. Przechytrzył spóźnionego Seidera, a później Lyona. 1-0 dla Kojotów. Do tego za chwilę Rasmussen sam usiadł w boksie kar za zahaczanie. Na szczęście jakimś cudem nie przyniosło to, opłakanych skutków. Gdyż momentum przeszło na stronę drużyny z okolic Phoenix. Przy powrocie do równych sił. DeBrincat był bliski zaskoczenia Ingrama. Ale widać był, że przy tym strzale nie dał z siebie wszystkiego. Kulało też support on the puck. O czym wspomniał Redmond podczas komentowania. Jeszcze mała dygresja. Formacje obronne. Nie od razu wyglądały tak, jak to zapowiadano. W pewnym momencie Määttä został złapany flat footed, ale Lyon był na posterunku. Kilka chwil później Kerfoot, po przewróceniu Gostisbehere. Trafił na ławkę kar. A Skrzydła do prób pokonania solidnego Ingrama. Bezskutecznych. Długo nie trwało, jak gospodarze wrócili do posiadania liczebnej przewagi po niefortunnej karze dla Kesselringa. I znowu malutka dygresja. Obserwowałem Chiarota. Ten chłop to uosobienie chaosu. Ręce opadają, ale idźmy dalej. Oprócz standardowej nieporadności. Wreszcie coś się udało. Równo na dwie minuty przed końcem pierwszej tercji. Krążek poszedł jak po sznurku. Gostisbehere, Kane, a dobrym strzałem zakończył całość Raymond. Brawo. Skrzydła odżyły, a goście zaczęli popełniać błędy. I po chwili Compher, na spółkę z Kane'm. Mogli pójść za ciosem. W każdym razie pierwsze 20 minut zakończyło się remisem.

W kolejnej odsłonie było trochę tego animuszu po stronie Skrzydeł. Goście zarobili kolejną karę. Ale Skrzydła ponownie nieco zbyt nerwowo i chimerycznie. Chciały sobie ustawić przeciwnika. A po upłynięciu tego okresu. Znów za dużo było tych niedokładności. I dodatkowego gonienia krążka. Co z biegiem czasu. Kojoty sprytnie wykorzystały. Tak, jak Carcone, który był tam gdzie trzeba, gdy Kerfoot oddał strzał z dalszej odległości. Kolejnym dowodem kompletnej nieporadności Skrzydeł, gdy trzeba się mentalnie pozbierać. Była ta okazja DeBrincata, dosłownie kilka sekund później. W okolicach połowy meczu. Naprawdę nie było do śmiechu. I choć obie strony niczym specjalnym się już nie zaskoczyły. Dosłownie. Ech... A Lyon i tak miał sporo szczęścia. W końcówce nie brakowało wyładowania emocji. Chiarot chciał w domyślę "pomóc" Raymondowi. W rezultacie obaj wylądowali w boksie kar. Podobnie, jak Brown po stronie Kojotów, które do końca próbowały wykorzystać nadarzające się okazję. A ta kontra autorstwa Veleno. Mogła przynieść znacznie więcej, gdyby została porządnie przemyślana.

Trzecia tercja to, już desperacja. Widać to było od pierwszej minuty. Czarnik próbował udanie szarpnąć. Podobnie, jak reszta jego formacji. Z miałem wrażenie, że taki Kane. Za dużo czasu potrzebował, na podjęcie decyzji co zrobić z krążkiem. Co przecież w żaden sposób nie pomagało, jego obecnemu pracodawcy. Do tego czas upływał nieubłaganie. A skromne prowadzenie Kojotów. Po jednej z kont. Po prostu urosło. Tuż po minięciu połowy ostatniej odsłony. Pozostawiony bez opieki Bjugstad. Ze sporym szczęściem, ale pokonał Lyona. 3-1 dla gości i kibice obecni w LCA, wyraźnie ucichli. Później po gwizdu znowu rozpoczęły się przepychanki. Obyło się bez kar, ale zapewne to nie był koniec. jedyne co upływało nieubłaganie to, czas na tablicy wyników. W końcu zrobiło się, już bardzo późno. Sztab szybko zdecydował, że należy ściągnąć z lodu Lyona i wprowadzić szóstego gracza z pola. Kane próbował użyć swojego sprytu, Raymond się machnął, a Perron w zbyt sygnalizowany sposób próbował zaskoczyć Ingrama. I po chwili, na ponad 3 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Keller bezlitośnie wbił gwóźdź. Celnie uderzając z własnej strefy obronnej. 4-1 dla Kojotów i właśnie takim wynikiem zakończyło się to starcie.

Podsumowując:

Kolejna upokarzająca porażka. W meczu, który spokojnie można było wygrać. Tydzień temu porażka z tym samym rywalem do zera. Minionej nocy niemal podobnie. Szkoda, już słów na poczynania tych tramwajarzy pod patronatem Lalonde'a. Chiarot i większość bloku obronnego, czy obsady weteranów (Perron, Copp) to, zwykli sabotażyści. Piekielnie mi żal starań Raymonda, czy innych walczaków. Do tego Lyon zdecydowanie nie był w transie, aby wykraść komplet punktów.

Co z tego, że :buf: ograło do zera :nyi: . :det: nie kumulują żadnych punktów w tabeli, a to, już się mści. :tbl: ograli :nyr: i odjeżdżają. A :wsh:, prezentujący się w kratkę. Już siedzą im na plechach. Keep calm pessimistic friends. :facepalm:

Pomeczowe multimedia:



 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-03-15, 20:45   



Wypadałoby dodać kolejny wpis w dniu dzisiejszym. Choćby po tym, jak przed właściwym treningiem, na lodzie pojawił się Larkin. Naturalnie nic się nie zmieniło, gdy mowa o przypuszczalnej dacie powrotu. Żartowano w sieci, że chłop chyba ubrał łyżwy z tego wkurwienia, na resztę partnerów.

Zabrakło Walmana, który wziął maintenance day, ale jutro ma być dostępny. Reimer między słupkami, więc w końcu wyczerpało się pełne zaufanie do Lyona. Co ciekawe, nie potwierdzono od razu, że wystąpi w niedzielę. Czyli kto wie. Jeśli jakimś cudem Reimer spisze się świetnie. To być może dostanie szybko kolejna szansę.

Jak zobaczycie poniżej. Berggren znalazł się poza składem. I podobno twardogłowi mocno się zastnawiają co z nim zrobić. Przypomnę, że teraz potrzebuje, już tylko jednego meczu, aby przestać być waviers exempt. I pewnie to, będzie miało jakieś znaczenie. Ale tak po prawdzie. Nie wiem o czym myśli Lalonde i spółka. Niech gra ile wlezie. Zdobywa doświadczenie, uczy się. I nie w 4 linii, tak jak ostatnio. Czy Ci ludzie naprawdę nie potrafią umiejętnie wprowadzić zawodnika tego pokroju do wyjściowego składu. Jak ma zrobić postepy, skoro w układance Lalonde'a, często nie było dla niego miejsca. Lepiej wystawiać cały legion tych nieudaczników? I jeszcze ten powrót do zestawiania ze sobą Chiarota oraz Petry'ego. Linii, która jest tragiczna! :facepalm:

50 shades of Blashill. ;)

Proponowane formacje:

DeBrincat-Compher-Kane
Perron-Veleno-Raymond
Rasmussen-Copp-Fischer
Fabbri-Czarnik-Sprong
Berggren (extra)

Gostisbehere-Seider
Chiarot-Petry
Määttä-Holl

Lyon/Reimer/Husso

PP units:

1. Fabbri (net front), Raymond (bumper), Perron-Kane (flanks), Seider (point)
2. Compher (net front), Sprong (bumper), DeBrincat-Gostisbehere (flanks), Petry (point)
 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-03-16, 21:20   

Z procentowych ciekawostek przed meczem:



Z kolei @BigHeadHcky, wrzucili bardzo obrazowe zestawienie na platformę "x", a na pewno dość wymowne:

Every team with a win in March:

:edm: :min: :col: :fla: :nsh: :bos: :buf: :van: :tor: :dal: :stl: :nyi: :was: :car: :arz: :wpg: :nyr: :lak: :phi: :cbj: :chi: :cgy: :tbl: :mon: :pit: :ott: :sea: :njd: :ana: :vgk: :sjs:

Every team without a win in March:

:det:

Wyjściowy skład:

DeBrincat-Compher-Kane
Perron-Veleno-Raymond
Rasmussen-Copp-Fischer
Fabbri-Czarnik-Sprong

Walman-Seider
Chiarot-Petry
Määttä-Gostisbehere

Reimer
Lyon


Będę szczery. Oglądając ten mecz. Na bieżąco go redagowałem, ale gdy ulubiona drużyna objęła prowadzenie w trakcie drugiej tercji. Stwierdziłem, że jeśli wszystko się dobrze skończy. Odpuszczę sobie rozbijanie tego na czynniki pierwsze.

Oczywiście, jeśli ktoś także spoglądał. Wcale nie było to, tak pewne zwycięstwo, jak wskazywałby końcowy wynik. Koszmarna strata Walmana w pierwszej tercji. Mnóstwo niedokładności, momentami ogromne szczęście Reimera i niepotrzebne kary (jak ta wcześniejsza Rasmussena). A także chimeryczna gra podczas liczebnych przewag. To dalej była i jest część tego co na lodzie prezentują podopieczni Lalonde'a.

Walczakiem okazał się Fischer (GTG), ogarniętymi snajperami Kane (GWG), czy Sprong. A katem Raymond (ENG). Koguta zapaliła każda z czterech formacji, więc było secondary scoring. Czapki z głów także przed widocznym zaangażowaniem Comphera. Ale gdyby tylko :buf: , byli skuteczniejsi w pierwszych 20 minutach. To wszystko mogło wyglądać zupełnie inaczej.



Podsumowanie:



Nareszcie! Łącząc to, z porażką :nyi: po dogrywce. W korespondencyjnym pojedynku. :det: zrobili co mogli po swojej stronie, aby wrócić nad kreskę. Ten ogromny ciężar został zrzucony z barków. I myślę, że na ten moment warto się powstrzymać przed przesadną krytyką. przy czym patrzę trzeźwo. I chciałbym sprawdzić czy to, nie był przypadek. Gdyż jutro w starciu z :pit: . Wcale nie będzie łatwiej, a stawka będzie identyczna. Bowiem tak naprawdę. Zrobiono dopiero mały kroczek w odpowiednim kierunku.

Pomeczowe multimedia:



 
     
Roggi 


Ulubiony Zawodnik: Paweł Dacjuk
Za Red Wings od sezonu: 2001
Wiek: 42
Dołączył: 03 Maj 2008
Posty: 1697
Skąd: płn-wsch skrzydło...
Wysłany: 2024-03-17, 13:15   

Z racji dogodnej pory też oglądałem i było to klasyczne "mięso z ziemniakami" czyli tak jak powinniśmy grać przy tym potencjale ludzkim jakim mamy. Widać było jak młodzież :buf: miała problemy gdy zaczęliśmy się skupiać na wejściu ciałem w rywala zamiast na krążku.

Zadecyduje to jak ogarniemy wyjazdy, bo przy tej anemii defensywnej wielu naszych napastników bardzo łatwo nas rozpracować mając ostatnią zmianę.
 
     
Roggi 


Ulubiony Zawodnik: Paweł Dacjuk
Za Red Wings od sezonu: 2001
Wiek: 42
Dołączył: 03 Maj 2008
Posty: 1697
Skąd: płn-wsch skrzydło...
Wysłany: 2024-03-17, 23:53   

Jest po pierwszej tercji meczu z :pit: i widać gołym okiem dlaczego jedna drużyna zdobyła puchary, a druga nie może od lat wejść do play off i jest zbudowana na zlepku tramwajarzy z UFA :roll: .

Mamy wyjście z kontrą 4 na 1 i zamiast bramki Copp łapie kretyńską karę. Jakieś 10 minut później kolejny nasz wypad tym razem 3 na 1. Rasmussen oddaje kretyński strzał, po którym idzie kontra i rywalom znów wpada kolejna "szmata".

Ręce opadają :facepalm: .
 
     
Tomasz 
Patron rozsądku


Ulubiony Zawodnik: Raymond
Za Red Wings od sezonu: 1998-99
Wiek: 40
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 3726
Skąd: LS|PL
Wysłany: 2024-03-18, 10:55   

Roggi napisał/a:
Z racji dogodnej pory też oglądałem i było to klasyczne "mięso z ziemniakami" czyli tak jak powinniśmy grać przy tym potencjale ludzkim jakim mamy. Widać było jak młodzież :buf: miała problemy gdy zaczęliśmy się skupiać na wejściu ciałem w rywala zamiast na krążku.


To swoją drogą, ale też dopisało :det: znacznie więcej szczęścia, niż w poprzednich starciach. Do tego Reimer był na tyle solidny, a nie spektakularny, że wystarczyło.

Roggi napisał/a:
Zadecyduje to jak ogarniemy wyjazdy, bo przy tej anemii defensywnej wielu naszych napastników bardzo łatwo nas rozpracować mając ostatnią zmianę.


To z pewnością, jeśli już nie zdecydowały. A co do ostatniej zmiany. W tej fazie sezonu, chyba trudno kogokolwiek zaskoczyć.

Roggi napisał/a:
Jest po pierwszej tercji meczu z :pit: i widać gołym okiem dlaczego jedna drużyna zdobyła puchary, a druga nie może od lat wejść do play off i jest zbudowana na zlepku tramwajarzy z UFA :roll: .


W pełni rozumiem frustrację. Do momentu, gdy :pit: strzelił dwie szybkie bramki w końcówce pierwszej tercji. Było jeszcze znośnie.

Roggi napisał/a:
Mamy wyjście z kontrą 4 na 1 i zamiast bramki Copp łapie kretyńską karę. Jakieś 10 minut później kolejny nasz wypad tym razem 3 na 1. Rasmussen oddaje kretyński strzał, po którym idzie kontra i rywalom znów wpada kolejna "szmata".

Ręce opadają :facepalm: .


Opadają bardzo nisko. Notabene. Między słupki wrócił mocno dziurawy ostatnimi czasy Lyon. Zaraz się przekonamy. Czy to, w czymkolwiek pomogło. ;)

Wyjściowy skład:

DeBrincat-Compher-Kane
Perron-Veleno-Raymond
Rasmussen-Copp-Fischer
Fabbri-Czarnik-Sprong

Walman-Seider
Chiarot-Petry
Määttä-Gostisbehere

Lyon
Reimer


Właściwie w pierwszych kilku minutach. Obaj bramkarze nie mieli zbyt dużo pracy. Piszę to, nawet w kontekście kary dla Czarnika. Skrzydła umiejętnie blokowały ścieżki. Dopiero pod koniec tych dwóch minut. Lyon musiał się wykazać. W dalszej cześci. Mogła się podobac formacja prowadzona przez Comphera. Bowiem to, 28-letni Amerykanin jako pierwszy poważnie zagroził bramce Nedeljkovica. Ręce mi opadły, jak kilka chwil później goście rozegrali kontrę 3-on-1. A właściwie jak ją zakończył Petry, nie trafiając nawet w światło bramki. Choć trzeba oddać, że nie miał szansy uderzyć czysto. Następnie Copp znalazł się w boksie kar. Czyli po raz kolejny Skrzydła musiały się sprężyć. I tym razem Pingwiny w końcu sforsowały szeregi obronne druzyny z Detroit. Tuż po upłynięciu kary. Smith na tyle zmienił tor lotu krążka, że guma znalazła się za plecami Lyona. Nie trzeba było długo czekać, aż kolejne próby gospodarzy prawie się udały. Długie minuty z momentum po stronie Nielotów to, był fakt. Dlatego to, co zrobił Raymond po tym, jak otrzymał krażek od Perrona. Tym bardziej cieszy. Mocnym i celnym strzałem z nadgarstka pokonał bramkarza gospodarzy. Z tym, że ostatnie kilka minut pierwszej tercji znowu należało do drużyny z Pittsburgha. Ale Lyon do pewnego momentu pozostawał czujny. Po tym, jak chwilę wcześniej Rasmussen zmarnował okazję w której równie dobrze mógł podać krążek. Crosby nie popełnił tego samego błędu po drugiej stronie lodu. A nim wszyscy zjechali na przerwę. Puustinen podwyższył prowadzenie Pingwinów. 24-letni Fin, zaledwie po 23 sekundach dał im dwubramkowe prowadzenie. I zanosiło się na powtórkę z dobrze znanych słabości Skrzydeł.

Początkowa faza drugiej odsłony to, raczej taka wymiana ciosów. Najpierw przewodziły w tym Nieloty, a później Skrzydła i znowu zmiana. Wszystko działo się falami, a zegar nie stał w miejscu. Przy czym Lyon, naprawdę zachowywał zimną krew w kilku bardzo groźnych sytuacjach. Oczywiście nie wszystkich. Bliżej połowy meczu. Obił krążek, który wylądował tuż obok upadającego Buntinga. 4-1 dla gospodarzy (22-7 w celnych strałach) i wszelkie nadzieje mocno zgasły. Do tego Fischer wpadł w Nedeljkovica, mijając się z krążkiem, ale obeszło się bez kary. Z resztą i bez tego. Pingwiny nie zdejmowały nogi z gazu. Dopiero, gdy jeden z podopiecznych Sullivana. Trafił do boksu kar. Goście mogli skupić się na budowaniu potencjału ofensywnego. Z tym, że trwało to za długo, a momentami wręcz komicznie, jak w przypadku Perrona, który nie naciskany przez nikogo. Wyprowadził gumę ze strefy ataku. W końcówce coś jednak się udało. Fischer przypieczentował całkiem przytomne zachowanie swoich partnerów. 4-2 i Skrzydła ponownie złapały lekki kontakt. Szkoda tylko, że nie poszły za ciosem, a Rasmussen wykazał się brakiem cwaniactwa w przeciwieństwie do Pettersona. Co Nieloty skwapliwie wykorzystały. Groźnie próbował Rust, ale to, Eller wykorzystał idealnie przemyślane podanie od swojego Kapitana. Czyli po 40 minutach było 5-2 i marne szanse, na zmianę trendu.

Dzięki tej zwyczajowej nieporadności. Lyon nie miał prawa się nudzić. Mam na myśli także rozgrywanie przez niego krążka. Gospodarze ponownie spędzali sporo czasu w strefie obronnej gości. I choć wysoko prowadzili. Wiedzieli co jest potrzebne, aby pognębić rywala. Bramkarz drużyny z Detroit, dwoił się i troił. Bo trzeba mu przyklasnąć, jak poradził sobie choćby ze staraniami Małkina. Nie wspominając o reszcie. W dalszej części czas zaczął jeszcze szybciej uciekać. Raymond złapał zasłużoną karę, ale chyba nie można go winić. Inaczej Eller miałby przed sobą pustą bramkę. Inna sprawa, że szybko poszła kontra w której Rasmussen czekał zbyt długo z podaniem, a Fischer to, nie elitarny snajper, aby uderzyć z większą siłą, czy dokładnością. Nedeljkovic nie miał większego problemu. Jedyny pozytyw to, obroniony okres gry w osłabieniu. A młody Szwed po opuszczeniu ławki kar. Dalej grał z pazurem. Na osiem i pół minuty przed końcową syreną. Bilans celnych strzałów wynosił równo 40-20 dla Pingwinów. To także pokazywało, gdzie były Skrzydła ze swoimi wysiłkami. I pewnie gdyby nie druga kara w meczu dla O'Connora, a także bardzo wczesne ściągnięcie Lyona. Nie byłoby tego trafienia Raymonda, który był jedyną prawdziwą bronią Lalonde'a. 5-3 na tablicy wyników, 3:23 do końca, a sztab z Detroit, nie zmierzał rezygnować. Lyon w mgnieniu oka opuszczał bramkę, gdy tylko nadarzała się dobra okazja. Skrzydła miały nieco szcześcia, gdyż gospodarze pudłowali na potęgę. Ale w końcu upór O'Connora został wynagrodzony. Końcowy wynik to: 6-2 i z pewnością powrót do Detroit, nie odbywał się w pozytywnych nastrojach.

Podsumowując:

Co mogę napisać. Jest bardzo przeciętnie. Także w głowach większości pacjentów doktora Lalonde'a. Który w moim odczuciu także nie do końca wie co robi. Szczerze mówiąc nie wiem jakich bodźców tutaj potrzeba. To był bardzo słaby występ Czarnika. I jak ma się tak prezentować. To niech razem z siedzącym na ławce Berggrenem. Jednak wrócą na zaplecze, gdzie będą przedstawiać większą wartość. Niech Derek sobie gra systemem: 11F+7D. Skoro go tak lubił podobnie, jak wcześniej Blashill. I czeka cierpliwie na powrót Larkina, czy Husso. W ten sposób dokończą sezon i kolejne nieudane koło się zamknie.

Wiem, pesymistycznie, ale trudno mieć inny humor po tym, co się wciąż ogląda. ;)

Pomeczowe multimedia:



 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Design by Forum Komputerowe
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 7